Bezgłowa Hydra

[MAZZ]

Czerwony Lucjan

swój, nie jesteśmy wrogo nastawieni powiedział Lucjan podnosząc ręce w geście pozytywnego i łagodnego nastawienia, powoli podchodząc , spokojnym krokiem ku nieznajomym.

[Exnymphetamine]

Mężczyzna przyjrzał się wam dokładniej. Zatrzymał wzrok na Siley i pokręcił głową. Następnie jego spojrzenie powędrowało na stojącą z tyłu postać. Kiedy zobaczył pół orka, cofnął się i trochę i mocniej ścisnął włócznie.
-Jeżeli jesteście przyjaciółmi to możecie wejść. Nawet pół elfka, ale on-wskazał na Or'Zakla-Nie przekroczy granic naszych domostw. Nie tolerujemy tutaj orkowego paskudztwa.-splunął przed siebie.

[Chicki]

Or'Zakl

"Jak chcesz ludziku. Ale jestem tutaj żeby pomóc bo różne dziwne rzeczy, slyszalem, dzieją się w tych stronach. Jeśli tego wymagacie to zostawię u sołtysa albo w innym miejscu bron ale sami spójrzcie - mam złamaną dłoń."

[Exnymphetamine]

Pół Ork i na dodatek bard!Tfu-Splunął wieśniak-Twoje pieśni mogą być równie zabójcze co Twój miecz. Pół ork zostaje poza osadą!-skrzyżował ręce na piersi na znak protestu.


Drugi z wieśniaków uczynił dokładnie to samo.

[Wojtek]

Devio
-Panowie- zaczął przekonywać Devio- Toż to prawie człowiek. Znam go od dawna, bardziej prawej istoty w promieniu tysiąca kilometrów nie ma. Proszę, zróbcie wyjątek choćby tym razem. Bardzo cenimy sobie jego towarzystwo. Broń może zdać i u Was, a i grać możecie mu zakazać, a się zastosuje- Przerwał na chwile namysłu. Po czym rozejrzał się po kompanach i mówił dalej- Chcemy odpocząć, napadła Nas chorda hobgoblinów w Waszym lesie, ponowne nocowanie w lesie mogło by być niebezpieczne- spojrzał na wieśniaków, oceniając ich reakcje- Obiecujemy nie zabawić tu długo

[Exnymphetamine]

-Przykro nam, ale nasza odpowiedź nadal brzmi NIE!-odpowiedział stanowczo wieśniak. Do którego od strony osady podążało kolejnych trzech jej mieszkańców.- I nie rozumiem o jakich kłopotach mówicie. Żyjemy tu spokojnie od kilku lat, i nie widzieliśmy żadnego goblinoida w pobliżu od dłuższego czasu.
-Tak.-odparł inny z nowo przybyłych.-Żadnego.A niech któryś podejdzie to poczęstuje go moimi widłami-zachichotał.
-Wy możecie wejść, a pół ork może na was poczekać tutaj, i rozbić obóz. Z naszej strony nic mu nie grozi, a i żadne stworzenia nie zapuszczają się w pobliże osady. Dostanie wodę i coś do jedzenia.Ale jeśli spróbuje dostać si e do osady, zabijemy!-wycharczał pierwszy z wieśniaków, którzy przybyli wam na spotkanie.

[Chicki]

Or'Zakl

"Jeśli jeszcze raz zagrozisz mi, albo w jakis sposób powiesz coś co mi się nie podoba to wyrżne Twoje jeszcze bijące serce i wsadze Ci je do gardła! Przemyśl jeszcze raz swoje słowa! Arghh!!! Poza tym nie jestem żadnym grajkiem wieśniaku, ale traperem i mogę Ci powiedzieć o puszczy która Cie otacza więcej niż Ty mógłbyś się kiedykolwiek dowiedzieć mimo że mieszkasz tu całe swoje nedzne życie." - Or'Zakl dotkną rękojeści miecza i zrobił krok w stronę wieśniaka.

weź mi tam rzuc za zastraszenie czy coś

[Exnymphetamine]

Wieśniacy cofnęli się trochę mocno chwytając widły, siekiery i pały. Na ich twarzy wymalowało się przerażenie, i zaczęli szeptać do siebie o pół orku.
Przywódca zgromadzenia spojrzał na was jeszcze raz i ocenił w myślach sytuację.-
Hm. Przepraszam jeżeli Cię obraziłem, mówiąc że jesteś bardem. To przez te rymy "broń-dłoń"-podrapał się po głowie i po chwili dodał po cichu- Przecież orki są zbyt głupie, aby śpiewać.

-Jednak Twoje zachowanie wskazuję, że mieliśmy rację co do Twojej rasy i nie będziesz mógł wejść do naszej osady. Proszę zrozumcie. Możecie ładnie i grzecznie to zaakceptować i wasza trójka- spojrzał na Devia, Lucjana i Siley- Może wejść do osady, albo możecie wszyscy zostać tutaj.

Do zgromadzenia doszło jeszcze kilku innych ciekawskich.

[Chicki]

Or'Zakl

- "Oczywiscie ze mieliście racje w końcu na pewno nie jeden z was stracił kogoś przez orczą hordę kmioty" - oburzony pół-ork wrzasną wbił swój szeroki miecz w Ziemię i odwrócił się żeby opanować gniew. Przyzwyczaił się do złego traktowania, jednak miał do wykonania misję.
do drużyny:
- "Idźcie tam, ja wybiore się do lasu. Możliwe że odwiedzę Was którejś nocy żeby dowiedzieć się czegoś. Może rzucę okiem na obozowisko które zostawiliśmy za sobą - może nie była to siedziba goblinów..."

-"a wy paroby lepiej się do mnie nie zbliżajcie! Jeśli zobacze któregoś bliżej niż na odległość kilkunastu stóp pogadamy sobie twarzą w twarz"

[Spencter]

Siley (ni ma kompa jak bedzie to zedytuje)

"Zrobmy tak..." - Siley zwrocila sie do towarzyszy - "wchodzimy teraz we trojke do miasteczka dowiadujemy sie czego mozemy i wieczorem wracamy do Or'Zakla. Noc spedzimy juz poza miasteczkiem"

[MAZZ]

Czerwony Lucjan


-jestem za, zasięgnijmy języka w wiosce, zobaczymy jaki będzie rozwój sytuacji,ja uzupełnię sobie tam butelkę wody, może coś kupimy z ziół zasugerował Lucjan drużynie,ale w głębi czuł, że to dopiero początek wszystkiego....

[Chicki]

Or'Zakl

-"Dobra. Spróbuje dostać się po cichu do wioski którą zostawiliśmy za sobą. Może zobacze coś co sie przyda. Zresztą nie mam nic innego do roboty" - Or'Zakl spojrzał na ptaki oblepiające całą gromadą wysoki dąb. Myślę że zdąże przed świtem wrócić.

[Exnymphetamine]

Po odejściu Or'Zakla wieśniacy nieco się rozluźnili. Lider zgromadzenia przedstawił się jako Farker, i poinformował was, że pełni w osadzie funkcja kapitana milicji. Sama wioska nie była jakimś wielkim skupiskiem budynków. Kilkanaście chat, karczma, niewielka kapliczka jakiegoś bóstwa i kilka innych budynków. Mieszkańcy wioski patrzyli na was z zaciekawieniem.
Farker skierował was do karczmy " Pod kopytem", gdzie przywitał was właściciel dobytku i poczęstował was piwem.
-Co was sprowadza do naszej skromnej osady?-spytał Farker, który zdążył przysiąść się do jednego ze stolików.

[Wojtek]

Devio
- Cóż, i wszystko i nic. W sumie nie wiem czy jesteś w stanie Nam pomóc - Devio przybrał luźniejszą pozę, oparł się odchylając głowę. Kontynuował- Bardzo byś Nam jednak pomógł gdybyś powiedział, co się u Was ciekawego działo przez ostatnie tygodnie? Mówi Ci coś imię Jarvis?

[MAZZ]

Czerwony Lucjan


Lucjan również pomyślał, że dobra atmosfera przy barze tylko pomoże całej sytuacji. Popijał piwko i kątem oka obserwował miejsce, to tu, to tam, starał się także wypatrzeć coś niezwykłego.