Bezgłowa Hydra

[Grzesiek]

Elrond
To się chyba rusza!-krzyknął-nie wiem jak wy panowie, ale ja nie chcę dłużej stać na tym czymś. Ruszył przed siebie biegiem.

[Wojtek]

Dimos III Młodszy
Z pożałowaniem spojrzał w kierunku Elronda, oddalającego się od drużyny w dość komiczny sposób- Most jak most- wzruszył ramiona, spojrzał za siebie upewniając się, że żadno złe nie zechce zaskoczyć go od tyłu. W myślach, przeczuwał, że coś się tu wydarzy, ale starał się być przygotowany na wszystko.

[Exnymphetamine]

Podczas przeprawy nie kryliście słów uznania dla budowniczych mostu, kimkolwiek by byli, wykonali kawał dobrej roboty.
Szczególne wrażenia wywarły na was rzeźby węży, które przy dłuższym wpatrywaniu się robiły wrażenie żywych.
Zostawiliście Wężowy Most jakąś milę za sobą, ciągle podążając na północ, aby w końcu rozbić obóz przy okolicznych skałach jakie wznosiły się nad drogą.
Również tej nocy panował spokój i z samego ranka podjęliście się kontynuowania wyprawy. Jednak tym razem obraliście kierunek północno zachodni kierując się przez wzgórza, ku widocznym szczytom Gór Ust Pustyni.


Jakieś pół mili przed wami na jednym ze wzgórz wznosiło się stoisko wysokich drzew, które jak się później okazało było jedynym większym skupiskiem zieleni po tej stronie rzeki. Nad nim zaś na tle błękitnych szczytów gór dało się zauważyć stado latających ptaków, które unosiły się raz w górę raz w dół.

ELROND

Twoje elfie oczy skupiły się na spektaklu rozgrywającym się nad drzewami. Zauważyłeś, że stado powoli, acz systematycznie zbliżało się w waszą stronę. Kiedy tak szybowały ku wam, zdałeś właśnie sobie sprawę, że nie są to zwykłe podniebne stworzenia, za jakie mieliście je na początku. Wstrzymałeś oddech spoglądając w ich kierunku, skrzydła tych stworzeń nie były upierzone jak u zwykłych ptaków, tak samo ich kształt odbiegał od norm, jak i ilość. Były one powiem pozbawione opierzenia, a wyglądem przypominały skrzydła nietoperza tylko, że o czerwonym odcieniu, tak samo jak i długi dziób oraz szpony, które wyrastały z ich małych korpusów.
Dziesiątki tych stworzeń ruszyło w waszym kierunku...

[Grzesiek]

Elrond
Hej panowie spójrzcie w niebo!-krzyknął i wskazał palcem stado maszkar-Nie wiem co to jest, ale mamy świetną okazję, aby zrobić sobie mały turniej łuczniczy. Kto ustrzeli najmniej stawia obiad, co wy na to?-zaśmiał się(a to naprawdę rzadko mu się zdarzało), sięgnął po łuk, załadował nań strzałę i wypuścił miejąc nadzieję że trafi w któroś z ze stada

[Wojtek]

Dimos III Młodszy
Pokierował wzrok ku górze, nie był pewnie czy elf nie robił sobie żartów, nie uważał go za poważnego towarzysza, lecz nie miał nic przeciwko, że należy do drużyny, wręcz przeciwnie, cieszyło go obecność Elronda. W milczeniu puścił plecak na ziemię, wyciągnął łuk oraz woreczek z cięciwą, starają się naciągnąć ją jak najdokładniej. Drapną opuszkami palców po napiętym sznurze, by sprawdzić czy wykonał tę czynność należycie. Powstał, spojrzawszy na elfa i zlokalizował kierunek nadlatujących stworów. Puścił kilka strzał w chmarę, nie celując konkretnie, po czym upatrzył jednego, najbliższego mu, wymierzył, wypuścił strzałę. - Co to jest, wiecie? - krzyknął, licząc na nawiązanie ciekawej dyskusji lekceważąc wroga, tak jak to bywało w książkach jakie czytał mu ojciec.

[Mr. Negative]

ARTUM


-Nie mam pojęcia. Pierwszy raz coś takiego widzę na oczy-odpowiedział Artum- Ale nie wyglądają dość przyjaźnie.

Mag cofnął się trochę do tyłu, aby nie zasłaniać łucznikom ich celów. Sam zaś zaczął się zastanawiać w jaki sposób mógłby pomóc swoim towarzyszom w nadchodzącej walce. Nie posiadał żadnych ofensywnych czarów, które zadałyby obrażenia tak dużej ilości stworzeń. Pośpiesznie zrzucił swoją sakwę na ziemie, i zaczął w niej grzebać w nadziei, że znajdzie coś pożytecznego.

[Exnymphetamine]

Chmara latających istot zbliżyła się w waszym kierunku na tyle aby mogły dosięgnąć ich wasze strzały.

ELROND
Wypuściłeś pierwszą strzałę w kierunku dziwnych stworzeń. Pocisk przeciął powietrze i wbił się w cel, który opadał teraz ku ziemi. Kolejny strzał i kolejny zestrzelony stwór, jednak trzeci pocisk nie trafił celu, a stworzenia wzniosły się nieco w górę przygotowując się do ataku.

DIMOS III MŁODSZY

Twoje pierwsze pociski nie osiągnęły zamierzonego celu, mijały cel o kilka dobrych centymetrów. Skupiwszy się bardziej na najbliższym ze stworów oddałeś kolejny strzał. Usłyszałeś tylko dziwne chrząknięcie dobiegające od strony swojej ofiary, która opadała ku dołowi ze sterczącym pociskiem.

Stworzenie wzbiły się wyżej w powietrze, a potem zaczęły opadać w dół pikując w waszą stronę.

[DarkKnight]

SIR DEREK

-Uważajcie na ich żądła!Wydaja się być groźne-krzyczał Derek wskazując pikujące "ptaki" swym mieczem. Kilka zestrzelony stworzeń nie ostudziło zapału pozostałej grupy dziwnych latających istot, które obrały sobie za cel właśnie Dereka i jego towarzyszy. Sam rycerz nie mógł w jakikolwiek sposób pomóc Elrondowi i Dimosowi w walce, poza ostrzeżeniami i ewentualnym dobiciem rannych "ptaków". Tak więc czekał na bezpośredni atak, który miał wkrótce nastąpić, by mógł bardziej wykazać się w walce.

[Wojtek]

Dimos III Młodszy
Wystrzelił jeszcze w stronę potworów kilka strzał i zaczął szukać najlepszego sposobu uniknięcia ich ataku. w tym celu, przykucną lekko, był gotowy wykonania przewrotu na ziemi. Lepszych pomysłów nie miał, co nie cieszyło bo w ogóle

[Grzesiek]

Elrond
Wystrzelił jeszcze kilka strzał.

[Exnymphetamine]

Kilka ze stworzeń wiszących w powietrzu złożyła swe skrzydła i poczęła opadać w waszą stronę ,a dokładniej w Sir Dereka, który mimo niewielkich rozmiarów "latających bestii" nie utrzymał równowagi i upadł na ziemie szarpiąc się z przyczepionymi do niego bestiami. Pozostałe, które do tej pory unosiły się nad wami także przyłączyły się do ataku, nurkując ku waszym pozycjom.


ELROND

Najbliższe drzewa są jakieś pół mili przed wami, a w tej chwili znajdujecie się na otwartym terenie. Dotarcie do nich zajmie wam 3 do 5 minut.

[Grzesiek]

Elrond
Rzucił łuk na ziemię i pobiegł w stronę Sir Dereka. Próbował pomóc mu z tymi stworzeniami.

[Mr. Negative]

ARTUM

Artum zamknął księgę zaklęć powoli odkładając ją do sakwy. Już wiedział co należy zrobić, dobrał odpowiednie składniki, i zaczął recytować czar, który obezwładniłby latających napastników. Jego palce poruszały się do słów wypowiedzianych przez niego. W kumulacyjnym momencie wyciągnął w kierunku stworów ręce, a z palców wystrzeliła biała gęsta substancja, która pokryła unoszące się stwory, więżąc skrzydła i ciała latających istot.
Gęsta pajęczyna pokryła stwory, które pozbawione możliwości lotu spadły na ziemie.
- Dobijcie je szybko!-wykrzyczał mag.

[Wojtek]

Dimos III Młodszy
Dimos poczuł się do roli atakującego, gdy towarzysze ruszyli na pomoc Sir Derekowi. Strzelał, celując dość powoli, by nie marnować już strzał, a kątem oka spoglądał na poczynania drużyny. Spodziewał się, że kolejny atak latających stworzeń będzie skierowany ku niemu. Skoncentrował się jeszcze dokładniej na celowaniu.

[Grzesiek]

Elrond
Olał Sir Dereka i pobiegł dobijać przerośnięte komary. To wytrenowany paladyn, poradzie sobie-pomyślał