Bezgłowa Hydra

Exnymphetamine

-Sploty tylko tutaj są...tylko to.Musze...idę- odpowiedział i odszedł.

MAZZ

Dante

sploty?? jakie sploty? czy możesz jeszcze poświęcić nam chwilkę? powiedział podniesionym tonem dziennikarz, co wskazywało na to że pijaczek zaczynał go denerwować.

Exnymphetamine

DANTE
Simons odwrócił się w Twoją stronę i zaczął przyglądać się na Ciebie zdziwiony.- No lyby...lyby takie.
Potykając się o wystający kamień przewrócił się jeszcze, a potem zniknął za zakrętem uliczki. Usłyszeliście jeszcze później jego śpiew-Ooooo o piekna...Ty goliłas pachy mnie.Ooooo o piękna...

MAZZ

Dante

co za kretyn prychnął dziennikarz oburzony, po czym głos skierował do dr.Bernarda : - i co pan na to panie doktorze? może sami przejdzmy się na przystań, rozejrzymy się, może na coś natrafimy mówiąc to też miał nadzieje, że tutejsza głupawa policja mogła coś przeoczyć.

Demirel

Bernard McDogers

- Myślę, że możesz miec racje. Udajmy się zatem na przystań. - odparł po chwili namysłu.
- Tylko czy nie uważasz że powinniśmy przypilnowac także Simmonsa? Nie wygląda mi on na najbardziej prawdomównego obywatela. - dodał z przekąsem. Po czym zapytał - Nie uważasz?.

Czekając chwilkę na odpowiedz, Bernard kulejącym krokiem ruszył w kierunku przystani.

MAZZ

Dante

-zgadza się, trzeba go przypilnować, tylko w której kolejności? czym zajmujemy się najpierw? Simmonsem czy przystanią? spytał dziennikarz ruszając za towarzyszem.

Exnymphetamine

Rozmyślając o niedawnym spotkaniu z Simonsem i jego słowach na temat Granta i mgły postanowiliście udać się na przystań.
Nie trudno było na nią nie trafić. Zapach ryb i oceanu z każdym krokiem stawał się coraz mocniejszy. Już zdążyliście się przyzwyczaić do tutejszych mieszkańców i ich reakcji na wasz widok.
Wychodząc na otwarta prostopadle biegnącą ulicę wzdłuż brzegu uderzył w was podmuch letniej bryzy. Zrobiło się wam chłodno, a wasze ubrania nasiąkały wilgocią.
Kutry powoli zaczęły przybijać do przystani wyładowując swój połów na stare wózki, które zaciągane były do jednego z magazynów w pośpiechu przed zbliżającym się sztormem.

Rozejrzawszy się po okolicy zauważyliście na północnej części wybrzeża molo wychodzące głęboko w morze, a nad nim w oddali unoszącą się mgłę w okolicach klifu.

MAZZ

Dante

-co pan powie abyśmy zerknęli na molo? Nawet mgła się pojawiła,może wraz z nią coś jeszcze? rzucił ironicznie dziennikarz, ale mając nadzieję że w końcu coś znajdą co pchneło by ich do przodu w sprawie Simmonsa lub Granta....

Demirel

Bernard McDogers

- Idźmy więc - przytaknął, rozglądając się podejrzliwie.

Exnymphetamine

-Wiatr przybierał na sile. Już w mokrych ubraniach dotarliście na molo wysunięte jakieś 70-80 metrów w głąb oceanu. Tam wiało jeszcze bardziej, a fale stawały się coraz bardziej większe. Rozejrzeliście się dokładnie w znalezieniu jakiegoś śladu, ale nic. Na otwartej wodzie nie było już żadnego statku. Wszystkie kutry zwinęły już do portu w obawie przed zbliżającym sie sztormem.
Spoglądając na północ w stronę mgły, dostrzegliście wyłaniające się z jej kłębów iglicę jakiegoś budynku.

MAZZ

Dante

-no chyba źle się ubraliśmy na taki teren syknął dziennikarz zasłaniając się kołnierzem od wiatru,a nastepnie zaczął uważnie się przyglądać czemuś, co wyłaniało się z mgły.

Exnymphetamine

Ściana mgły była ogromna. Gęsta biel rozpościerała się od oceanu-sięgając kilkaset metrów w jego głąb- aż do skała, sterczących od północy owijając je całkowicie. Nie mogliście dostrzec niczego innego poza iglicą budynku usytuowanego jakieś 100 metrów nad wodą. Tak wam się chociaż wydawało. Najdziwniejsze w tym, że mimo silnego wiatru mgła pozostawała bez ruchu.
Siła wiatru przybierała znowu na sile. Bicie dzwonu z okolicznego kościółka zaczęło bić powoli, a później szybciej ostrzegając mieszkańców przed zbliżającym się sztormem.

Demirel

Bernard McDogers

Bernard poszedł w ślady Dantego i mocno się opatulił.
- Panie Dante... - krzyknął starając się przekrzyczec silnie wiejący wicher.
-... może wracajmy do tej biblioteki - krzycząc zapytał i wymachując zamokniętą fajką, pokazał w stronę centrum miasta.
- może dowiemy się tam czegoś o tej przeklętej mgle, czy tym budynku? - po czym dodał - poza tym potrzebuje suchego tytoniu, ten już przemókł - dokończył Bernard ze smutną i mokrą od deszczu miną.

MAZZ

Dante

ma pan absolutną rację, nie wiadomo jak będzie za chwilę z pogodą odparł dziennikarz, dodając : - ruszajmy czym prędzej, wydaje mi się że burza przybiera na sile zakończył swą wypowiedz chowając się bardziej za kołnierzem przed wiatrem i deszczem.

Exnymphetamine

Po kilkunastu minutach znaleźliście się już w bibliotece. Całkowicie przemoczeni musieliście poczekać na starszą bibliotekarkę, która kazał wam poczekać na korytarzu, abyście się nieco wysuszyli. Przyniosła wam nawet jakiś stary ręcznik. Po czym zadał wam pytanie.
-W czym mogę pomóc Panom?-zapytała

Dante i Bernard
Jakich dokładnie informacji szukacie w bibliotece?